Bromance:
Ziall.
Ilość
wyrazów: 1063.
Autorka:
Martyna (TT @NouisConda)
Krążyłem
po domu bez celu. Czekałem, aż w drzwiach stanie ON. Ten sam i niezmienny od
roku, Zayn. Dziś to wszystko miało się skończyć. Powoli zacząłem układać
przemowę, którą chciałem mu wygłosić, ale zawsze zatrzymywałem się na pierwszym
zdaniu z wielką gulą w gardle, powstrzymując łzy. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Nacisnąłem
klamkę. Za progiem ukazała mi się twarz mulata. Puścił mi szybki uśmieszek i
(dosłownie) rzucił się na mnie. Przycisnął mnie do ściany i nachalnie wepchał
mi język do buzi. Nie powiem, że mi się nie podobało, ale to nie był odpowiedni
moment.
-
Już nigdy nie wyjeżdżaj do Mullingar na tak długo. – Powiedział w przerwie na
złapanie oddechu. Wykorzystałem ten moment, kładąc mu palec na ustach i delikatnie odpychając od siebie.
-
Zayn .. – Zacząłem, choć w mojej głowie jeszcze nie powstała żadna sensowna
wersja zdania. Popatrzyłem w jego tęczówki. Były .. zagubione? Musiałem mu to
wyjawić.
-
Zayn, ja umrę. – Palnąłem się ręką w czoło. Brawo Niall, nawet nie umiesz w
normalny sposób powiedzieć o tak ważnej spawie. Malik zaśmiał się głośno. –
Kocie, co Ci przyszło do głowy, przy mnie nie ma mowy, żebyś um..
-
Nie byłem w Mullingar. – Przerwałem, podnosząc wzrok ze skarpetek, na jego
twarz. – Znaczy byłem. – Kolejna bezsensowna odpowiedź. – Ale najpierw
pojechałem do szpitala. Tam robili rutynowe badania. Przetrzymali mnie. Okazało
się, że mam raka.- Chłopak z nadmiaru
wiadomości, oklapł na najbliższym fotelu. Głośno przełknąłem ślinę i
kontynuowałem. – Już nie da się nic zrobić. Niedługo zaczną mi wypadać włosy, zacznę tracić siły. Nie poddam się bez
walki, o to możesz być spokojny. Więc, po diagnozie pojechałem do domu, żeby to
wszystko zrozumieć, poukładać. Teraz
możesz wyjść, nie trzymam Cię na siłę, ani na litość. Zayn jednak dalej
siedział w tym samym miejscu.
-
Ej, słyszysz? Zostaw mnie! Wyjdź! Zayn, kurwa! – Krzyczałem. Powolnie wstał z
miejsca. Podszedł do mnie. Nie odzywał się. Zawsze tak robił. Gdy ktoś
krzyczał, on on czekał, aż ta osoba wyrzuci z siebie wszystko i dopiero
zaczynał mówić. Gdy skończyłem przedstawienie, przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i
najspokojniejszym głosem powiedział.
-
Nie zostawię Cię, nigdy. Zbyt cię kocham. Będę z Tobą przez te trudne chwile.
Dopóki chemia zacznie działać Niall, przejdziemy przez to razem. Rozumiesz? –
Przyciągnął mnie do siebie. Schowałem twarz w jego zagłębieniu i zacząłem cicho
płakać. Taki chłopak to prawdziwy skarb.
-
Ale ja niedługo stracę włosy. Nie chcę,
żebyś to oglądał. – Wyszeptałem niewyraźnie oplatając jego szyję ciepłym
oddechem. Odsunął mnie na długość ramion. Spojrzał mi w oczy.
-
Jak chcesz, ja zetnę włosy i oddam Ci je. Chociaż nie wiem, czy w czerni
będziesz się dobrze czuł, więc najpierw je zafarbuję i poprzyklejamy je tu i
tutaj. – Zaczął czochrać mi włosy. Zgrywał się. Udawał, że nie cierpi, ale jego
oczy mówiły co innego. – To jak, pasuje Ci ten układ? – Zapytał i pocałował
mnie w czubek głowy.
-
Zayn, Ty chyba czegoś nie zrozumiałeś. Ja umrę. Za kilka miesięcy zniknę .. –
Chłopak głośno wypuścił powietrze. Jego klatka piersiowa zapadła, a w kąciku
pokazała się łza.
-
Nie umrzesz! Nie zrobisz mi tego! – Zaczął się potrząsać. Płakał i krzyczał.
Wiedziałem, że musi to z siebie wyrzucić. – Nie zostawisz mnie! Nie zrobisz
tego! Niall, proszę! – Ostatnie słowa wyszeptał. Przeszedł mnie dreszcz i też
zacząłem płakać. Wtuliłem się w niego. Oboje staliśmy i płakaliśmy. Ta
bezradność nas dobijała.
*
Kolejne
miesiące były ciężkie i dla Nialla jak i dla Zayna. Irlandczyk ostatnimi czasy
w ogóle nie wychodził ze szpitala, dodatkowo był załamany łysiną, lecz nie
poddawał się. Miał dla kogo walczyć. Jego chłopak całe dnie siedział w
szpitalu, czasami nawet nocował.
-
Zayn, nie chcę żebyś patrzył jak umieram.
-
Nie umierasz, nie mów tak. – Zaprzeczał choć dobrze wiedział, że stan Nialla
jest coraz gorszy. Jego organizm przestał odpowiadać na chemię.
-
Nie chcę, żebyś patrzył na mnie jak jestem łysy. – Ciągnął dalej.
-
Jesteś piękny. – Ujął jego rękę i całował jego kostki.
-
Bo to Ty jesteś moim chłopakiem, Zayn. – Wiedział, że nie warto się kłócić. Chciał
te chwile spędzić jak najlepiej. Mula wstał i położył się na krawędzi łóżka,
kładąc głowę na torsie Nialla. Blondyn czuł jego ciepło. Jego miłość. Czuł się
świetnie, choć wiedział, że umiera. Obaj usnęli.
*sen*
-
Kiełbaski już gotowe! Gdzie Ty jesteś? Wszystko wystygnie! Niall! – Zayn zaczął
chodzić po ogrodzie. Znalazł chłopaka na jego ulubionym leżaku. Spał przytulony
do gitary. Przechylił głowę by móc lepiej się przyjrzeć tej słodkiej
chwili. Zauważył, że z ręki wypadły mu
kartki. Na jednej z nich widniał tytuł „Piosenka urodzinowa dla Zayna”. Zaczął
czytać tekst.
-
Jak chcesz, mogę Ci zaśpiewać. – Blondyn otworzył jedno oko i szeroko się
uśmiechnął. Oddał mu nuty i zasiadł na wprost niego, przysuwając sobie krzesło.
Pierwsze takty. I nagle ten przerażający dźwięk „piiiiiiii”
*rzeczywistość*
Zayn
zerwał się z łóżka. Co ranek budził go taki sen. Wciągną na siebie za duży sweter należący do Nialla i zszedł na
dół. Nie umiał się rozstać z tą jedną rzeczą po Niallu. Była przesiąknięta nim.
Kochał jego zapach. Kochał poczuć się choć przez chwilę jak w jego ramionach. W
kuchni zastał mamę.
-
Synku, prosiłam Cię, abyś spakował ten sweter. – Powiedziała zrozpaczonym głosem,
stawiając przed nim miskę z płatkami.
-
Nie mogę. To jedyna pamiątka. – Kobieta westchnęła głośno, siadając na wprost mulata. Choć od śmierci Nialla, minęło
już prawie pół roku, Zayn niepełnie sobie radził. Zamiast chodzić na terapię, wymykał się na cmentarz. Umiał
kilka godzin siedzieć i opowiadać Niallowi,
jak minął mu dzień. Najczęściej mówił
jak mu go brakuje, lecz nie obwiniał o to jego, tylko siebie. Tak też zrobił i
dziś. Gdy mama popatrzyła w okno, wybiegł z domu. Słyszał za sobą tylko smutne,
rozżalone „Zayn”. Rodzicielka nie miała już siły. Starała si pomagać synowi jak
tylko umiała. Nie spuszczała z niego oka i niemalże wpychała w niego jedzenie,
tylko co z tego? Zayn od śmierci ukochanego, schudł ponad 20 kilo i okaleczał
się wielokrotnie. Kobieta nie mogła dopuścić myśli, że jej syn męczy się po tej
stronie.
Zayn
jak codziennie, przysiadł na nagrobku i zaczął opowiadać. Skończyło się na
wspominaniu. Wspominał ich pierwsze spotkanie, aż po ostatnie. Płakał. Na
pożegnanie powiedział. „To co Leprachunie? Widzimy się z kilka dni. Jeszcze te kilka pieprzonych dni i
Cię odwiedzę.” Opuszkami palców pogłaskał zdjęcie uśmiechniętej twarzy
blondyna. Wyglądał tam tak zdrowo, tak szczęśliwie. Schował ręce to kieszeni
przydużych spodni. Zgarbił się i odszedł. Wiedział, że już niedługo się to
wydarzy. Że go spotka i wszystko będzie jak dawniej. Chciał tego ..
omnomnom świetny, przypomina mi '99 days without you' świetny
ReplyDelete@kardida
Zajebisty..Zasnęli razem, ale jeden z Nich na wieczność.. To takie wzruszające. ~ Anks.x.D. @Larry1DLove
ReplyDeleteOkey, pokoleji. To w ogóle nie jest podobne do 99 days without you -.- . Po drugie, pamiętaj, że ja wiem gdzie mieszkasz, przynajmniej w przybliżeniu, i jak znowu mi taki numer odpierniczysz to za siebie nie ręcze. Czemu znowu jest smutny? Po kolejne, i chyba najważniejsze, to jest cudowne, mimo iż kogoś uśmierciłaś. Masz talent, do pisania, więc pisz jak najwięcej. Taka cudowna historia. Nie wiem, popłakałam się jak dziecko. Boże czemu on umarł no... Powinnien wygrać z chorobą, i cieszyć się z życia wraz z Mulatem. No kocham poprostu. Czekam na kolejny, ale ma nadzieje, że wesoły, i że Josh się odezwie :) x Wasza oddana czytelniczka :)
ReplyDeletesmutny jest :c Dżamboo następny wesoły a być tak że Marta będzie ryczeć również ze szcześcia <3 :D
ReplyDeleteAve - Myślę że w końcu naprawdę powracają mi siły - może to tylko iluzja - ok. - nie mówmy o tym - wracając do komentarza - następny tekst o śmierci i przemijaniu - tak nierealny a jednak tak prawdziwy - może i brak wielu szczegółów - ale jedna przekazałeś pewne uczucia i odczucia - za co - cóż - bravo - muszę przyznać że ten sposób zapisy słów - i tematyka naprawdę do ciebie leża - może i wesoły tekst byłby świetnym pomysłem - ale zauważyłem że w pewien sposób oddajesz siebie w tych tekstach - a może to tylko moja wyobraźnia - wybacz jeżeli nawijam coś bez sensu - ale właśnie odzyskuje siły - może i nie odzyskałem ich do końca - ale się staram a raczej tak mi się wydaje - co prawda czegoś tutaj nie zrozumiałem ale o to zapytam kiedyś na gg kiedy nie będziesz zajęty - cóż - Zayn - wydaje się bardzo uczuciowy i troskliwy może nawet z bardzo - ale łatwo można odczytać że naprawdę kochał - Nialla - i pragnie być przy nim na wieczność - cóż - jakiś czas temu pisałem cos co można uznać za nawiązanie - u mnie Zayn również jak jakby prosił - Nialla - by ten na niego zaczekał - podobnie jak pod koniec twojego tekstu - i ktoś powie że faceci nie potrwania pisać - no może co do mojej osoby to by się zgadzało - ale ty i trzeci z nas robicie to świetnie i mam nadzieję że nie przestaniesz zbyt szybko - cóż - co mógłbym jeszcze rzecz - cóż - chwilowo nie wiele przychodzi mi do głowy - cóż - teoretycznie - cóż - życzę miłego pisania i czytania - Bon Appetitt !
ReplyDeleteRyczę..
ReplyDeletechyba wystarczy , żeby zrozumieć że to było piękne
Rany boskie poplakalam się. A imaginy cudowny @jestemhipsterem
ReplyDeleteZajebiste popłakałam się pisz więcej masz talent kochanie
ReplyDelete