Bromance:
Lilo.
Ilość
wyrazów: 1132
Autorka:
Martyna.
„A
teraz zostały mi tylko wspomnienia..”
Zimne
strugi wody odbijały się od mojego rozgrzanego ciała. Na samą myśl o NIM, o
jego uśmiechu, widocznych kościach policzkowych
i o oczach robiło mi się gorąco. Choć znałem go od dawna to dopiero
kilka tygodni temu doszła do mnie myśl, że jest on kimś więcej, niż przyjacielem.
Zakręciłem kurki i wyszedłem spod prysznica, owijając się ręcznikiem w pasie.
Pogwizdując wszedłem do salonu.
-
Boże, Loueh! Co Ty tu robisz? – Skuliłem się, przypominając sobie, że stoję
przed nim prawie nagi.
-
Głuptasie, zapomniałeś, że dorobiliśmy mi klucze. – Wstał. W ręku trzymał dwie
butelki piwa. – Wiem, miałem wpadać tylko w wyjątkowych sytuacjach, ale tę
możemy tak nazwać. – Posłał mi uroczy uśmiech.
-
A co to za święto? – Zapytałem, błądząc
wzrokiem po pokoju, w poszukiwaniu bokserek. [czyt. czystych bokserek].
-
Zachciało mi się napić piwa, a nie
miałem z kim, więc pomyślałem o Tobie. – Wrócił na miejsce i włączył TV. – Nie masz
nic przeciwko? – Zapytał retorycznie.
-
N..nie. Pozwól, że tylko coś na siebie wrzucę. – Odwróciłem się na pięcie i
wróciłem do łazienki.
„Liam,
uspokój się. Pomyślał o Tobie, bo jesteś jego kumplem. Nic więcej. A może mu
dziś powiem ..” – W mojej głowie wiły się przeróżne pomysły, ale wiedziałem
jedno. Mam ochotę się najebać i to porządnie.
Po
włożeniu na siebie przypadkowych ubrań, wróciłem do pokoju w którym znajdować
się Louis. Piwa poszły w obrót. Okazało się, że te dwie butelki to dopiero
początek. Piliśmy jedno, za drugim. Po trzecim straciłem rachubę. Rozmowy
zrobiły się luźniejsze, a język zaczął się plątać. Gdy nie wiedziałem gdzie się
znajduję, czyjeś silne ramiona postawiły mnie do pionu i zaprowadziły do
sypialni. Odpłynąłem w objęcia morfeusza.
Po
obudzeniu się, czułem silny ból z tyłu głowy. Piękny zapach kawy kusił, by
wstać. Zastanawiałem się, kto mógł z samego rana robić mi śniadanie. Wczorajszy
wieczór zapamiętałem jako jedną, wielką, czarną pustkę. W duchu modliłem się,
żeby to nie było „kobieta na jedną noc”. Odsłoniłem kołdrę. Uf, na szczęście byłem w ubraniach. Z wieloma
przeszkodami, wreszcie wstałem. Zaraz po wyjściu z pokoju, skierowałem się do
łazienki. Korytarz ciągnął się w nieskończoność, a ja coraz bardziej żałowałem,
że nie mam przejścia przez pokój. Pierwsze co zrobiłem, to przemyłem twarz
zimną wodą. Nagłe pobudzenie. Gdy sięgnąłem po ręcznik spojrzałem w lustro i
mało nie zacząłem piszczeć. Tak, piszczeć jak mała dziewczynka, która zobaczyła
klauna w cyrku. W odbiciu ujrzałem brzydką kopię mnie. Podkrążone oczy, lekki
poranny zarost, blada cera, roztrzepane włosy. Temu, kto właśnie był w mojej
kuchni, współczułem widoku, który jest nieunikniony. Nic nie robiąc ze sobą,
zszedłem na dół. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Mianowicie, w mojej kuchni w
fartuszku ze świętym Mikołajem (przypomnę, że mamy środek lata), który dostałem
od siostry, podśpiewując piosenkę, którą
właśnie puszczała stacja radiowa, krząta się Louis. Pilnie skupiony na krojeniu sera
żółtego na kanapki.
-
Co tam? - Zapytałem, podnosząc głos, by przekrzyczeć radio. Usiadłem na
krześle. Szatyn w odpowiedzi podskoczył przestraszony, mało nie wbijając sobie
noża w rękę.
-
Nigdy więcej się tak nie skradaj. – Zmierzył mnie wzrokiem. – Przygotowałem śniadanie
i kawę. – Postawił przede mną talerz z czterema kromkami chleba, przy czym
każda miała co innego. Oraz mój ulubiony zielony kubek z aromatycznymi
ziarnami. Oblizałem usta i zacząłem konsumpcję. Przyznam smakowały pysznie.
Przyjaciel usiadł na wprost mnie, bacznie mi się przyglądając.
-
Liam .. – Zaczął niepewnie. Podniosłem wzrok znad talerza.
-
Hm? – Mruknąłem z pełną buzią, przełykając kęs.
-
Wczoraj po pijaku powiedziałeś mi coś,
uh .. dziwnego. – Wiedziałem, że był zakłopotany. – Czytałem, kiedyś, gdzieś,
że pijani ludzie mówią w pewnym stopniu prawdę .. I .. – Zaciął. Przeczesał
ręką włosy.
-
No wyduś to z siebie. – Bałem się. Odsunąłem od siebie talerz, bliżej
przysuwając kubek. Oplotłem go palcami.
-
Uh, powiedziałeś, że mnie kochasz .. ! – Niemal wykrzyczał, przymykając oczy.
Jakby wstydził się tego, co powiedział.
Zamarłem.
Mogłem, albo robić z siebie głupka i mówić, że kocham go jako przyjaciela, albo
wyjawić mu prawdę. Upiłem łyk kawy.
-
Boo Bear, zabawne, że w takich okolicznościach Ci to mówię, trochę inaczej to
sobie wyobrażałem. Tak, od kilku tygodni czuję, że mi się podobasz. I nie
przerywaj mi .. – Wtrąciłem widząc, że bierze powietrze. – To musi być dziwne,
gdy przyjaciel mówi Ci o zauroczeniu Twoją osobą. Sam myślałem, że jestem
hetero, ale .. Niestety nie. Tak Loueh, kocham Cię. – Ostatnie słowa prawie
wyszeptałem.
-
Hahaha, co? – Oburzony wstał z krzesła. – Właśnie w tej chwili dowiedziałem
się, że mój przyjaciel nie dość, że jest pedałem – Powiedział to zdanie dosyć
mocno akcentując ostatnie słowo. – To na dodatek właśnie we mnie się zakochał.
Sorry, nie mamy o czym rozmawiać. Nigdy nie będę jakimś homo i Liam .. ja Cię
tylko lubię. Nie kocham Cię, rozumiesz? – Wykrzyczał mi w twarz. Jednym ruchem
ręki zdjął fartuszek. Rzucił się ku drzwiom. Usłyszałem trzask drzwi ..
wyszedł. A ja? Ja siedziałem jak zastygnięty. Nie mogłem ogarnąć tego, co przed
chwilą się stało. Takie banalne wydarzenie, a zmieniło całkowicie moje życie.
Czułem zaschnięte łzy na policzkach. Wstałem, prawie przewracając krzesło.
Pobiegłem do sypialni, uruchamiając laptopa. „Żeby jeszcze jakieś były ..” –
Modliłem się w duchu.
Loueh.
„Co
Ty durniu do cholery robisz?!” – Byłem wściekły na siebie. Nie powinienem był go
tak traktować. Czy ja też coś do niego czuję? Nie, nie i jeszcze raz nie. Jestem
hetero, a Liam to tylko mój kumpel. Zaraz .. kumpli się tak nie traktuje ..
Błąkałem się nad brzegiem Tamizy myśląc, co dalej? Wiedziałem, że muszę go
przeprosić. Ale jak? Sms’em – nie. Zbyt banalnie, zbyt zwyczajnie. Cóż,
musiałem wrócić do jego domu. To jedyne, racjonalne wyjście, które przyszło mi
teraz do głowy. Wskoczyłem do pierwszej lepszej taksówki. Powiedziałem adres i
ruszyliśmy.
Otwierając
drzwi, użyłem mojego dorobionego klucza.
-
Liam! – Krzyczałem, przekraczając próg. – Liam, musimy porozmawiać. – Stanąłem na środku kuchni. Talerz i kubek po kawie
jeszcze stały na blacie barku. – Liam? – Zacząłem zaglądać do każdego
pomieszczenia. – Liam?! Nie mam ochoty bawić się w kotka i myszkę, lub
chowanego! Liam, odezwij się! – Wchodziłem po schodach do sypialni, pusto.
Gdzie on mógł być? Nie wiedziałem, że aż tak go skrzywdzę. Usiadłem załamany na
łóżku, ale poczułem coś szeleszczącego pod pośladkami. Podniosłem się. Okazało
się, że zasiadłem na jakiejś kartce. Starannie ją otworzyłem.
„
Louis, nie wiem czy wrócisz, czy nie, lecz wolę Ci to napisać. Wyjeżdżam.
Zapomnij, że przyjaźniłeś się z kimś takim jak Liam Payne. Zapomnij te 18 lat
spędzonych razem. Zacznij życie na nowo, bez Twojego kolegi P E D A Ł A.
Trzymaj
się, Liam.”
Dzwoniłem,
pisałem, kontaktowałem się z rodziną. Nic odbiera i nikt nic nie wiem. Pewnie
go kryją, ale nic nie mogę na to poradzić. Minęło 5 lat od kiedy widzieliśmy
się po raz ostatni. Pięć długich i samotnych lat. Żałowałem, że tak wtedy zareagowałem.
Gdy wyjechał, zobaczyłem jaki jestem pusty bez niego. Teraz to wiem, kochałem
go, ale nie umiałem się do tego przyznać przed samym sobą. A teraz zostały mi
tylko wspomnienia ..
~
Dobry
wieczór. Tak, w końcu coś. Tak na pocieszenie – nikt nie umarł. Nowość, nie?
Cóż. Od siebie powiem jedynie, że początkowa reakcja Louisa w tym imaginie mnie
bardzo zasmuciła, ale to pomińmy. Martyna kazała mi przekazać, że jest bardzo
zaszczycona, a to powyżej to prezent, czy coś. Nie ogarniam, dobranoc.
-
Joshua.
Chociaż raz nie umiera nikt ale zawsze mogło być tak.. ' Liam wrócił i happy end ' ale cóż, nie zawsze można dostać co się chce xD A tak ogółem to spoko :3
ReplyDeleteUgh, dziewczyno czy Tu musisz to robić? A dokładniej, doprowadzać mnie do stanu w którym moje oczy niekontrolowanie i nieustajnie produkują kolejne łzy? No cholera.. Mógł inaczej zareagować, a Li nie wyjeżdzać od razu.. I byliby szczęśliwi, czy cuś. Tak byłoby lepiej. Huh, ale piękne to jest.. Wzruszające.. Uh, jeszcze jeden taki numer a nie ręcze za siebie, mimo, iż piszesz cudownie, tak cudownie zapamiętaj, to wierzę iż w końcu napiszesz coś szczęśliwego? Wiem, że ciężko się coś takiego pisze, ale wierzę, że dasz rade. Tak więc, świetny imagin/jednopart, dziękuję, że go napisałaś. Twoja fanka Iza :) <3.
ReplyDeleteŚwietny.;3 Cieszę się, że w końcu coś nowego. Lilo. Pierwszy raz czytałam o tym bromace właśnie teraz i baardzo mi się spodobał.;3 Szkoda, że Lou tak zareagował. No i cieszę się też nie Liam nie popełnił samobójstwa tylko wyjechał. Cudowny. Czekam na kolejne shoty. [LARRY, NIAM: becausetruelovecannothide.blogspot.com]
ReplyDelete[SPAM]
ReplyDeletehttp://onedirection-opowiadaniee.blogspot.com/
http://onedirection-opowiadaniebyklaraii.blogspot.com/ - wpadniesz pokomentujesz ? ; > Będziemy wdzięcze .